Po przyjeździe późnym wieczorem do Łodzi i załatwieniu noclegu, wybraliśmy się na spacer zapoznawczy, mimo że deszcz lał solidnie(Trochę obawialiśmy się przez to o powodzenie naszych planów, ale przez resztę pobytu pogoda była bezchmurna). Na cel spaceru wybraliśmy burzowiec "Piękna". Oto zdjęcie wnętrza kanału Jasienia po podłączeniu odwodnienia budowy dworca fabryczna.
Od razu zastrzega, że z powodu mojego zapominalstwa nie uświadczycie zbyt wiele dobrych fotek. Po prostu zapomniałem statywu, w związku z czym większość zdjęć była robiona z ręki.
Następny dzień postanowiliśmy rozpocząć od zwiedzenia rzeki "Bałutki". Widok na wylot.
Kanał był dość wysoki.
Szliśmy i szliśmy, a z przodu narastał szum...
Spotkaliśmy nawet kolegę (prawie) po fachu :)
Górą coś przechgodzi, trzeba iść w kucki
i dochodzimy do komory przelewowej
dwa mniejsze kolektory łączą się w jeden większy
o, taki
widok w stronę wylotu
Ponury...
...i ja w firmowym stroju MPWiK Wrocław :)
Bałutka widziana z zewnątrz
Ponury przed wejściem
Ekipa WGK :)
Dzięki uprzejmości pracowników dostaliśmy pozwolenie na wejście bez przewodnika(ale z biletami oczywiście)
Potem i tak poszliśmy z wycieczką, aby usłyszeć co przewodniczka ma do opowiedzenia. O "Dętce" napisano już tak dużo, że nie widzę potrzeby opisywania jej ponownie. Powiem tylko tyle: naprawdę warto!
A oto zdjęcia wywieszone w "Dętce"
Kol. 1b
Po zakończeniu zwiedzania wsiedliśmy w tramwaj i pojechaliśmy na ul. Wojska Polskiego...
..aby rozpocząć zdobywanie Łódki.
Na początek kanał pod Wojska Polkiego-jest nisko, ale da się iść
Łuki są z cegieł, odcinki proste z betonu
Po pewnym czasie kanał się zwiększa
NA oko ma ponad 2m wysokości
znalezisko :)
Wylot Łódki po drugiej stronie ulicy
Duży kanał w pełnej krasie
Wejście pod Strykowską jest niestety zakratowane...
...a z drugiej strony zalane
Przez ten staw
Koniec stawu i początek trapezowego koryta Łódki
Trójrurka :)
znajduje się na końcu parku ocalałych
Ciek ze stoków-dopływ Łódki.
w środku
i wreszcie dochodzimy do początku właściwego kanału Łódki
Dekoracje pozostały po inscenizacji walk w kanałach w powstaniu warszawskim
w pewnym sensie zgadzają się z faktami :)
idziemy. Kanał niski, przez problemy z kręgosłupem ledwo wytrzymałem.
Wody nie ma dużo, ale lepiej mieć kalosze-jest tu bowiem slisko, o czym Ponury przekonał się w mało przyjemny sposób :)
Doloty
I doszliśmy! Z małego kanału w wielki :)
O, taki własnie.
Dwa ciekjawe burzowce, uchodzące do kanału.
Zmiana przekroju. I tak skończyły się zdjęcia z pierwszej wyprawy, doszliśmy jednak dużo dalej, bo aż pod manufakturę. Nieświadomi tego co przyniesie dzień następny, udaliśmy się do hotelu na krótki wypoczynek, po czym podążyliśmy do następnego celu...
...Komory pod Dworcem Kaliskim :)
Zdjęć będzie mało, ponieważ byliśmy już mocnio zmęczeni intensywnym dniem i chcieliśmy dojść do celu jak najszybciej
Dotarliśmy!
Schody do gwiazdy.
2 lata czekałem aby stanąć w tym miejscu...
Po wszystkim, zmęczeniu udaliśmy się na spoczynek.
Ostatni dzień w łodzi rozpoczęliśmy na Pięknej.
Po sesji zdjęciowej podążyliśmy do burzowca pod Al. Politechniki
W burzowcu tym kolektory I i Ib łączą się w kol. I
Kolektor I po lewej, Ib po prawej.
Stamtąd przyszliśmy
W sumie całkiem ładna komora.
Krata.
W środku burzowca. Po przebraniu się podążyliśmy deo Łódki, aby jeszcze troche pozwiedzać.
W ten sposób rozpoczęła się najdłuższa wyprawa Wrocławskiej Grupy Kanalarskiej...
11 kilometrów pod łodzią!
Dętka. Zdjęcia zaczęliśmy robic dopiero tu.
Tym razem postanowiliśmy pójść dętką, zamiast kanałem ulgi.
Kanał wpadający do detki tworzy półke przelewową...
...która będzie nam długo towarzyszyć.
Koniec dętki. Kolejny odcinek był bez zdjęć, bateria w aparacie siadała.
Pod manufaktura
Jest tam chodnik techniczny nad kanałem łódki, idealny do zrobienia przerwy
Koniec chodnika. Zaczyna się właściwy, trapezowy kanał Łódki. I tak będzie aż do końca.
Po drodze zwiedzaliśmy też burzowce wpadające do rzeki
Ponury w burzowcu. Autor niestety nieuwagę przypłacił solidnym zderzeniem głowy z rurą, która akurat przechodziła górą :)
I doszliśmy do końca! Pokonaliśmy 11 kilometrów, 3 wodospady, kilka burzowców. Chwilami wątpiliśmy. Po nieudanym podejściu pod jedną ze studzienek poślizgnąłem się i rozwaliłem rękę oraz główną latarkę. ALE ZROBILIŚMY TO!
To była trudna wycieczka. Nie planowana, wyszła tak po prostu. Ale gdy stanęliśmy w Parku Piłsudzkiego nad wylotem, byliśmy już tylko dumni. To był ostatni kanał na tym wyjeździe. Na pewno jeszcze tu wrócimy. Łódka ma jeszcze wiele burzowców do zbadania. Następny wyjazd już zaplanowany. Kiedy? To się okaże...
Wracajcie, wracajcie! Tym razem obiecuję, że nie rozchoruje się przed samą wyprawą :) Niecne plany na przyszłość już są :)
OdpowiedzUsuń