Witam. Dzisiaj chciałbym opublikować tekst opowiadania, które napisałem jakiś rok temu na zadanie domowe z języka polskiego. Znalazłem go teraz na pendrivie i postanowiłem udostępnić na blogu. Jeśli spotka się z pozytywnym przyjęciem, może będzie ich więcej.
ps: Kto zgadnie jaki kanał jest na zdjęciu, odgadnie jednocześnie temat jednego z przyszłych wpisów. Na odpowiedzi czekamy w komentarzach-dla pierwszej osoby nagroda!
Kanalarze
Jechali przez stolicę w kierunku Bielan, a za oknami przesuwała się panorama miasta. Ludzie na chodnikach odziani w drogie garnitury, ociekające przepychem wystawy sklepów, bryły potężnych budynków.
- Wszystko to jest niczym w porównaniu z miastem pod powierzchnią ziemi-stwierdził Michał
- Ci wszyscy ludzie nawet nie wiedzą po czym codziennie jeżdżą do pracy-przytaknął Wiesłw.
- Bo nie chcą wiedzieć Dla nich nasza robota jest obrzydliwa. Nie dostrzegają geniuszu myśli technicznej z począku XX wieku.
- Typowa dla tego miasta ignorancja-skwitował Maciek.
Zatrzymali się na ulicy Podleśnej. Wysiedli z samochodu, wzięi sprzęt i poszli w kierunku włazu do kolektora Bielańkiego.
Kolektor bielański był jednym z najstarszych warszawskich kanałów. Jest to kanał o przekroju jajowym i wysokości ponad 2 metry.
Michał kluczem kanałowym otworzył żeliwny właz, ukazując szyb studzienki. Do ściany były przymocowane żeliwne klamry. Poświecił latarką w dół
- Schodzimy. Wiesiek, zostajesz na górze. Maciek, idziesz ze mną
Zeszli po klamrach na dno kolektora, stając do połowy łdki w miejskich ściekach.
-Oto, co robimy dzisiaj: trzeba sprawdzić kolektor Bielański od Podleśnej aż do Marymonckiej. Zajrzymy też przy okazji do Burakowskiego. Ruszamy!
Schodząc do kanałów każdy od razu czuje, ż znalazł się w innym świecie. Dla człowieka który nigdy nie był na dole kanały są tylko infrastrukturą służącą do przesyłu ścieków do oczyszczalni. Lecz dla kanalarzy kanały są jak żyjący organizm-tajemnicze, kapryśne i niebezpieczne.
Michał z Maćiem dotarli do trójnika. Był to miejsce gdzie mniejszy kanał ściekowy wpadał do kolektora.
- Kilka lat temu miała tu miejsce tragedia-zaczął Michał. Kierownik brygady zszedł ze swoimi ludźmi na dół do awarii w momencie gdy na niebie zbierało się na deszcz. Inni pracownicy ostrzegali go, ale on nie słchał. Zawsze zarabiał na premie kosztem innych. W trakcie naprawy zerwał się ulewa. Najmłodszy kanalarz nie zdążył wyjść-zmyło go do Wisły. Nie przeżył. Kierownik nie poniósł żadnych konsekwencji, ale inni pracownicy szeptali że kanał mu nie wybaczy. Jest taka legenda: „Kiedy chowają starego kanalarza, Wisła wzbiera-co bardziej doświadczeni mieszkańcy Warszawy nie muszą sprawdzać nekrologów by to wiedzieć W takie dni rzeka staje się dzika jak za Piasta i pędzi przez miasto, rozwścieczona niepotrzebną śmiercią Lecz gdy młody kanalarz idzie do piachu, spieniona woda napiera na bulwary, poboczem prują brudne strugi i grzechoczą klapy studzienek.“ Kierownik niby nic sobie z tego nie robił ale przestał schodzić na dół Jednak pewnego razu musiał zejść do kolektora Burakowskiego na inspekcję. Pracownicy założyli nowiutkie liny zabezpieczjące. Kierownik przypiął się do nich uprzężą i wyszedł za przelew. Ale gdy był na środku nurtu, nagle, nie wiadomo dlaczego, lina pękła a kierownika porwał ostry prąd ścieków i wtłoczył pod wodę. Od tego czasu nikt już nie ryzykuje niepotrzebnie życiem swoich ludzi. Bo kanał czuwa nad kanalarzami i odpłaci za każdą krzywdę.
- Przecież kanały nie są..żywe. Nie mogą karać ludzi-stwierdził Maciek.
- Młody, pracuję już ponad 20 lat. Widziałem w tych kanałach rzeczy od których do dziś włos mi się jeży na głowie. Te korytarze mają w sobie więcej życia niż Ci się zdaje...-Michał zawiesił głos
-Ruszajmy dalej, trzeba skończyć robotę.
Kanalarze ruszyli naprzód, wchodząc coraz głębiej w czeluść kolektora....
Co do zagadki , to jest to kolektor ODRA :)
OdpowiedzUsuńZgadłeś. Jeśli chcesz dowiedzieć się jaka jest nagroda, napisz na naszego maila.
OdpowiedzUsuńSuper! Wspaniały tekst! Brawo! :) Naprawdę mi się podoba.
OdpowiedzUsuń